Mobbing w pracy c.d.

Griaß eich!
Sprawa z mailem okazała się mieć kontynuację.  Trzeciego października wysłałam mojego maila do mojego superkierasa i do personalnego dyrektora na Austrię i do związków zawodowych. Dwudziestego października przyszłam do pracy spóźniona, bo zaspałam, nagle przychodzi do mnie "kierowniczka teamu" (piszę w cudzysłowie, bo oficjalnie nią nie jest) i mówi, że mam rozmowę z kierasem i mam wziąć zaufaną osobę ze sobą i iść (oczywiście nie tłumacząc nic). Akurat Szymon miał wtedy wolne to zadzowniłam do niego, żeby przyszedł, spał więc potrzebował około 30 min. Ja w tym czasie sortowałam sobie pocztę. Kierowniczka teamu przychodzi po raz drugi i podniesionym głosem do mnie mówi, że mam natychmiast iść do biura, odpowiedziałam jej, że czekam na moją zaufaną osobę, a ona mi na to, że tam już na mnie czekają, nie muszę chyba dokładnie opisywać jak to wpłynęło na moje samopoczucie, szczególnie, że nie wiedziałam o co chodzi. Szymon przyszedł w końcu i poszliśmy tam. Jednak musieliśmy czekać, bo rozmawiali z personalnym (LOL). Nadeszła nasza kolej i okazało się, że Szymon nie może być moją zaufaną osobą, bo ma to być ktoś z pracowników poczty, albo ze związku zawodowego (LOL nr2). Związkowców nie ma na codzień u mnie w pracy. No trudno wzięłam sobie koleżankę, która się zgodziła.

Zaczęło się składanie zeznań jak na policji, musiałam opisać dokładnie krok po kroku całą sytuację, wraz z orientacyjnym czasem całego zdarzenia.  Trwało to mniej więcej półtorej godziny. Panowie zapytali się mnie również czy chcę porozmawiać z moim kierownikiem, na zasadzie pogodzenia się. Powiedziałam im, że nie, bo nie widzę sensu, gdyż uważam, że ten człowiek się  nie zmieni i nie ma szans na jakąkolwiek poprawę jego zachowania. Menadżerowie jakości wyrazili również swoje ubolewanie, że napisałam maila aż do samej góry. Na koniec jeszcze moja koleżanka wyraziła też swoją opinię na temat naszego superszefa i dodała, że jeśli chcą przyjść i zająć się jego sprawą pod kątem innych pracowników, to mogliby się pospieszyć, bo ma zamiar odejśc niedługo z pracy (poczta mierzy się z totalnym brakiem pracowników). Zapomniałabym prawie. Nagle okazało się, że moje przychodzenie do pracy między 6.30, a 7.00 stanowi jakiś problem. Do tej pory przychodziłam tak zawsze i nikt nie miał żadnych obiekcji, oczywiście wychodziłam z pracy odpowiedznio później, wyrabiałam swoje 8 godzin, a czasem więcej. Zapewniłam panów, że późniejsze przychodzenie do pracy nie ma wpływu na jakość wykonywanej przeze mnie pracy, a wręcz przeciwnie. Zresztą w związku z problemami psychicznymi związanymi z pracą mam problem z zasypianiem i po tabletkach nasennych ciężko mi się rabno wstaje, dlatego w ten dzień zaspałam. 

Po spisaniu całego protokołu zostanie nadany tok sprawie, skontaktują się ze swoimi prawnikami odnośnie tego jak to wygląda z prawnego punktu widzenia.  Pożegnałyśmy się z panami i wyszłyśmy. Okazało się, że Szymon jeszcze czekał. Wszedł jeszcze na chwilę zamienić parę słów z nimi i zakończyła się cała szopka. 

Teraz pozostaje mi tylko czekać jak się cała sprawa skończy. Ciekawa jestem, czy mnie wywalą z pracy, czy nie. 

Ciągle jestem niewidzialna i nie usłyszałam "przepraszam".

Mimo wszystko uważam, że trzeba zgłaszać przypadki nagannych zachowań przełożonych. Kiedy będziemy cicho i zostawimy cały ból w nas, nie zmienimy nic, inni ludzie mogą być w dodatku również krzywdzeni. Nie jesteśmy z takimi problemami odosobnieni, gdy spotykamy na swojej drodze osobę przemocową to najpewniej już kiedyś ktoś został przez nią skrzywdzony i nikt nie zareagował, dlatego dotyka to również nas. Jeśli jesteśmy pierwszymi ofiarami przemocowca, to najpewniej będą inne ofiary po nas, dlatego tak ważne jest aby starać się walczyć o swoje i dokumentować takie "incydenty". Wiem jak ciężko się zmobilizować do takich działań, jednak warto, bo wtedy przynajmniej możemy być z siebie dumni, że zrobiliśmy wszystko co było w naszej mocy.

W następnym poście postaram się zapodać jakiś lżejszy i ciekawszy temat.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kaprun - Stauseen

Zamek, Schloss, Burg, Hrad, Zámek, czyli o co chodzi